ENG
ENG

HOMILIA XXI PILEGRZYMKI WETERYNARYJNEJ NA JASNĄ GÓRĘ 9 VI 2013

Element graficzny

XXI PIELGRZYMKA LEKARZY WETERYNARII I SŁUŻB WETERYNARYJNYCH NA JASNĄ GÓRĘ

HOMILIA NA MSZY ŚW. W KAPLICY CUDOWNEGO OBRAZU


X Niedziela zwykła C – 9 VI 2013

„Oświadczam wam bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus” (Ga 1, 11).


Wprowadzenie do Mszy św.

Witam serdecznie XXI Pielgrzymkę Lekarzy Weterynarii i Służb Weterynaryjnych na Jasną Górę, witam grupę 26 lekarzy rocznika 1966 roku SGGW w Warszawie – w ich intencji będę sprawował obecnie Najświętszą Ofiarę. Witam szczególnie obecnych Prezesów Izb Okręgowych, Głównego Lekarza Weterynarii, Wojewódzkich Lekarzy Weterynarii, Powiatowych Lekarzy Weterynarii, emerytów, studentów, pracowników administracji, służb troszczących się o zdrowie ludzi i zwierząt, rodziny pracowników weterynarii. Witam wszystkich pielgrzymów i zgromadzonych na tej Mszy św.

 

 

Wstęp

Jak każdego roku, od 21 lat stajemy w tym świętym miejscu, aby spotkać się z Matką. A że jest to Matka Boga, Jezusa Chrystusa, to spotykamy się tutaj z Bogiem. I na szczęście Matka jest blisko, bo stajemy tu jako ludzie grzeszni i przez Matkę Miłosierdzia, pewniej i śmielej możemy liczyć na Miłosierdzie Boże. Dziś jednak nie o miłosierdziu chcę powiedzieć, bo mamy Rok Wiary i bardziej o wiarę i o Ewangelię tutaj chodzi, bo bez wiary ani do Matki, ani do miłosierdzia Bożego przystąpić nie możemy.

 

1. Oświadczam wam bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus (Ga 1, 11). Oto słowa z dzisiejszej liturgii – święte słowa, bo słowa Boże, słowa Prawdy, słowa życia wiecznego. Nie ma ważniejszych i świętszych słów, które możemy usłyszeć, zrozumieć i wprowadzić w życie.

A jednak, gdyby przypomnieć słowa również z drugiego czytania, z poprzedniej niedzieli, to może się okazać, że dla wielu Braci i Sióstr te słowa nic nie znaczą. Nadziwić się nie mogę, że tak szybko chcecie od tego, który was łaską Chrystusa powołał, przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma; są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową (Ga 1, 1-2).

Zapytamy zaraz: Jak to może być, że słowa nic nie znaczą? Czy nie są oni ludźmi wierzącymi? Czy to jacyś obcy, ludzie celowo siejący zamęt w służbie Złego? Jaka może być inna Ewangelia?

 

2. Moi Drodzy! Ewangelia – oznacza Dobrą Nowinę. Takie znaczenie ma słowo „ewangelia”. I wszystko co powiedział Jezus, całe jego nauczanie, przykład życia, zdarzenia zbawcze, mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa czterej ewangeliści opisali w formie, która odtąd oznacza „Dobrą Nowinę o zbawieniu”. I chociaż mamy cztery redakcje, cztery teksty wzajemnie się uzupełniające, ubogacające, to jest jedna Ewangelia: Dobra Nowina Jezusa Chrystusa. I nie są to zwykłe teksty, zwykłe słowa, ale Słowa życia wiecznego, Prawdy objawionej i niezwykłej, bo niosącej największą moc jaką tylko może ogarnąć Słowo Boga. Tą samą moc miało Słowo Boga przy stworzeniu, tą samą moc miały słowa Jezusa, który czynił cuda i tą samą moc mają słowa kapłana, który konsekruje zwykły chleb w ciało samego Jezusa Chrystusa. Oto moc słowa Ewangelii, oto moc Chrystusa, oto moc wiary. Bez tego słowa wiara nie przenosiłaby góry i bez Ewangelii nasza wiara nie miałaby większej wartości niż obietnice fałszywych proroków.

Jest jedna Ewangelia, jeden Chrystus i jedna wiara. I „gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście, niech będzie przeklęty” (Ga 1, 6-10) – ostrzega św. Paweł w liście do Galatów.

 

3. Można jeszcze zapytać, dlaczego jest tyle kłótni, konfliktów, niezgody, nieprawdy, tyle różnych dróg do Jedynej Prawdy, Dobra i Piękna? Dlaczego wielu ludzi wierzących w Chrystusa, chce przekonać do swojej wersji zbawienia i szczęścia na ziemi? Dlaczego tak wielu powołuje się na różne ewangelie i chce mieć rację? Jedni słuchają słowa Bożego ale je rozumieją naiwnie, błędnie, powierzchownie, po swojemu – jak w tej przypowieści o słowie, które wpadło między chwasty, a te nieprawdziwe i absurdalne nauki zagłuszyły Słowo, że nie wydało plonu; drudzy nie umieją słuchać Słów, nie rozumieją ich, sądzą, że Słowo Boże jest przestarzałe, nie na nasze czasy i wydaje się im, że są mądrzejsi od Boga i udają prawdziwą wiarę, są pobożni na pokaz, tylko od święta, tylko tradycyjnie, że to niby wystarczy do zbawienia; inni świadomie, co nie chcą Słowa, mają jakieś żale do Boga, że nie uczynił raju na ziemi, że nie postawił ich na piedestale, że nie obsypuje cudami, bo przecież inni się nie liczą…

 

4. Oczywiście, jest bardzo wielu wiernych, zwłaszcza tu obecnych, którym zależy na jedynej, prawdziwej Ewangelii Jezusa Chrystusa i starają się żyć według jej ducha, według jej wskazań. Ale może też ktoś znajduje się wśród tamtych „wyznawców innych ewangelii”, niby w tym samym Kościele, w tym samym chrzcie, w tej samej wierze? Może świadomie czy nieświadomie czynią zamęt w swoim środowisku, w miejscu pracy, w rodzinie, albo tylko we własnym umyśle i sercu?

Rok Wiary i nasza pielgrzymka, drodzy lekarze i pracownicy weterynarii,  jest dobrą okazją, żeby przyjrzeć się Ewangelii, którą słyszę, którą rozumiem i którą wprowadzam w życie.

Już wiele lat towarzyszę Wam na zjazdach, spotkaniach, uroczystościach zawodowych i religijnych, rozmawiam z wieloma osobami i ze zdumieniem niekiedy słyszę, że nic się nie opłaca, że nie ma sensu, że nie warto się starać, że inni są winni, że tyle zła na świecie, że wiara słaba, że nie ma nadziei… Czy to jest Ewangelia Jezusa Chrystusa, który za te ludzkie zło, niewiarę i brak miłości przecierpiał Krzyż i umarł za nasze grzechy. Czy to jest Ewangelia Zmartwychwstania i Zesłania Ducha Świętego? Czy to jest Ewangelia wiary św. Pawła, miłości bliźniego św. Maksymiliana i nadziei bł. Jana Pawła II? Tak nas uczono i takie mamy przykłady niewiary, beznadziei i braku miłości?

Nadziwić się nie mogę, że tak szybko chcecie od tego, który was łaską Chrystusa powołał, przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma; są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową (Ga 1, 1-2), ale tym bardziej oświadczam wam bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus (Ga 1, 11).

 

5. Komu chcecie wierzyć nieszczerym politykom czy Bogu? Nierzetelnym dziennikarzom czy kapłanom? Fałszywym prorokom czy papieżom Benedyktowi i Franciszkowi? Tak wiele jest wspaniałych rodzin, troskliwych rodziców, posłusznych dzieci, szlachetnej młodzieży, uczciwych pracowników, sprawiedliwych pracodawców, radosnych emerytów i bohaterskich chorych i cierpiących – tylko zależy kogo, jak, gdzie i kiedy będziemy słuchać, oglądać i wierzyć. Zależy jaką Ewangelię będziemy wybierać i według jakiej Ewangelii będziemy żyć.

Wielu z Was, drodzy pielgrzymi jest żywą Ewangelią Jezusa Chrystusa, dlaczego więc jeszcze słuchać ludzi, którzy na zło mówią dobro, którzy zboczenie nazywają normalnością a wyuzdanie miłością? Jak długo jeszcze Wy – drodzy wierni Ewangelii, będziecie jeszcze wierzyć kłamstwom i obietnicom bez pokrycia? Ile jeszcze czasu trzeba, żeby rządzili nami ludzie, którzy nie uznają Ewangelii Jezusa Chrystusa? Przecież już prawie 25 lat żyjemy w wolnej Polsce ale nie w kraju Ewangelii, nie na ziemi, którą ma odnowić Duch Święty.

Za kilka dni rozpocznie się X Krajowy Zjazd lekarzy Weterynarii, może więc już czas, żeby wśród uchwał i postanowień Zjazdu pojawił się duch Ewangelii. Nie chodzi o to, żeby cytować w dokumentach świeckich fragmenty Słowa Bożego, na to jest miejsce gdzie indziej. Chodzi o to, żeby w kolejnej kadencji samorządu weterynaryjnego, w życiu i w pracy, w domu każdego pracownika weterynarii i lecznicach całej Polski panował Duch Ewangelii, żeby naśladowano Chrystusa a nie szukano próżnej chwały, zysku i przyjemności. Bo jak mówi Pismo św. trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5, 29).

 

Zakończenie

Módlmy się więc tutaj, na Pielgrzymce do naszej Matki, za zbliżający się Zjazd, żeby dał dobre owoce jedności, współpracy, pokoju. Módlmy się o każde polskie serce i umysł, żeby jeszcze lepiej rozumieć i pokochać Ewangelię Jezusa Chrystusa. Bo gdzie lepiej uczyć się Ewangelii Jezusa Chrystusa, jak nie na Jasnej Górze, w tym polskim Wieczerniku, w polskiej Kanie, gdzie Maryja wskazuje na Jezusa: Uczyńcie cokolwiek wam powie (J 2, 5). Ona jest najlepszą nauczycielką Ewangelii i od Niej uczmy się jak stawać się lepszymi słuchaczami Słowa Bożego. I nie tylko rozumnymi, uważnymi słuchaczami ale konsekwentnymi, odważnymi, mądrymi praktykami Ewangelii Chrystusowej, albowiem oświadczam wam bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus (Ga 1, 11). Amen.

 

 

MODLITWA WIERNYCH

Obecni na XXI Pielgrzymce Lekarzy Weterynarii przedstawmy Bogu modlitwy środowiska polskiej weterynarii, szczególne prośby, z którymi tu przybyliśmy i ważne intencje wszystkich tu zgromadzonych pielgrzymów.

1. Módlmy się za Kościół katolicki, aby Ewangelii Chrystusowa, którą głosi docierała do wszystkich wiernych i do ludzi dobrej woli – Ciebie prosimy…

 

2. Za Papieża Franciszka, biskupów i kapłanów, którzy głoszą Słowo Boże we wszystkich środowiskach i każdemu otwartemu sercu człowieka, aby nie zrażali się krytyką fałszywych proroków – Ciebie prosimy…

 

3. Módlmy się za lekarzy weterynarii w kraju i za granicą, za polskie służby weterynaryjne szukające dobra zwierząt, aby służyli także człowiekowi i Bogu – Ciebie prosimy…

 

4. Módlmy się w intencji Krajowego Zjazdu, który rozpocznie się pod koniec czerwca, aby wybrane władze samorządowe, wydane uchwały i decyzje były pełne ducha Ewangelii i służyły prawdziwemu dobru polskiej weterynarii – Ciebie prosimy…

 

5. Módlmy się za lekarzy weterynarii, uczestników obecnej pielgrzymki z rocznika 1966 SGGW w Warszawie o błogosławieństwo Boże na dalsze lata ich życia i spotkań – Ciebie prosimy…

 

6. Módlmy się za naszych bliskich, za wszystkich ludzi życzliwych weterynarii, za naszych przyjaciół i współpracowników, aby Bóg obdarzył wszystkich obfitymi łaskami zdrowia, pomyślności i błogosławieństwa – Ciebie prosimy…

 

7. Za chorych, cierpiących, samotnych i wykluczonych społecznie, za lekarzy i pracowników weterynarii, którzy nie mogli w tym roku przybyć na Jasną Górę, aby skorzystali z mocy i darów Ducha wymodlonych w tym miejscu – Ciebie prosimy…

 

8. Pamiętajmy również o zmarłych w minionym roku z naszego środowiska weterynaryjnego, za zmarłych lekarzach rocznika 1966 SGGW w Warszawie i o tych, zmarłych, którzy być może byli wśród nas na poprzednich pielgrzymkach, aby Bóg przyjął ich do swojej chwały – Ciebie prosimy…

 

9. I za nas tu zebranych w imię jednej wiary, jednej Ewangelii i jednego Kościoła, abyśmy ziarno Słowa Bożego zasiane w nas przez Boga nie utracili, ale wydali plon stokrotny – Ciebie prosimy…

 

Panie Jezu Chryste, składamy te wszystkie nasze doroczne prośby i intencje za wstawiennictwem Twojej Matki, Jasnogórskiej Królowej, ufając, że tym bardziej je wysłuchasz w swoim miłosierdzie, Który żyjesz i królujesz na wieki wieków – Amen.

 

 

 

 

ODNOWIENIE AKTU ZAWIERZENIA

ŚRODOWISKA LEKARSKO-WETERYNARYJNEGO POLSKI

MATCE BOŻEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ

 

Najukochańsza Córko Boga Wszechmogącego, Oblubienico Ducha Świętego, Rodzicielko naszego Zbawiciela, umiłowana Matko, Jasnogórska Pani i Królowo!

Wyczuwając potrzebę spotkania z Tobą, dotknięci łaską Ducha Świętego, ufając Ci bezgranicznie, przybyliśmy do tego Sanktuarium, aby wpatrując się Twoje cudowne, chociaż poranione i zatroskane oblicze, usłyszeć w sposób szczególny bicie Twego macierzyńskiego serca i zaznać pokrzepienia własnych serc.

Swoim wspaniałym przykładem uczysz nas prawdziwej pokory, cierpliwości i miłości, których źródłem jest Mądrość pochodząca od Boga, jakże inna od tej, którą daje świat. Szczęśliwy człowiek, który Ją poznał, zachwycił się Nią i postępuje według Jej zaleceń. Ona bowiem wie i rozumie wszystko. Będzie mu pewnie przewodzić w jego czynach i ustrzeże go na chwałę Swego Jedynego Syna – Jezusa Chrystusa.

Dziękując za dotychczasową opiekę nad nami, przepraszamy, że tacy mali jesteśmy, poddając się jeszcze naszym słabościom. Przepraszamy, że myślą, słowem, uczynkiem i zaniedbaniem, szkodziliśmy niejednokrotnie drugiemu człowiekowi, raniąc tym samym Twego Syna Jezusa Chrystusa. Jest to znak, że mała jest jeszcze nasza wiara, skoro tak łatwo i często ponad Boga, przedkładamy własną karierę i ziemskie przyjemności.

Uznając nasze winy oraz pragnąc naprawić zło, które wyrządziliśmy, z pokorą serca stajemy przed Twym zasmuconym, ale przepełnionym miłością obliczem, o Pani nasza i Królowo, obiecując z Twoją pomocą, przemianę naszych niedoskonałych postaw, które od tej chwili chcemy kształtować w oparciu o zasady zapisane na kartach Ewangelii. Pragniemy stawać się wspólnotą ludzi świadomie poszukujących i broniących Prawdy, których kolejny dzień życia, będzie lepszy od poprzedniego.

Wejrzyj na nas prosimy o Święta Boża Rodzicielko. Racz przyjąć nasze szczere i stanowcze postanowienie oraz uczynić je miłym sobie. Ofiarujemy Ci wszystkie nasze problemy, tak prywatne jak i środowiskowe. Ukochana Matko, zawierzamy całkowicie Miłości Twojego Niepokalanego Serca Ojczyznę, miejsca pracy, nasze rodziny i nas samych pokornie prosząc, abyś wzięła nas w swoją opiekę i chroniła tak, jak tylko Ty to potrafisz, prowadziła nas i naszych bliskich drogą zbawienia, przez Chrystusa Pana naszego – AMEN.

 

Uczestnicy    XXI Ogólnopolskiej Pielgrzymki Lekarzy i Pracowników Weterynarii: Jasna Góra, 9 czerwca 2013 r.

 

 

 

XXI PIELGRZYMKA LEKARZY WETERYNARII NA JASNĄ GÓRĘ

DROGA KRZYŻOWA – WAŁY JASNOGÓRSKIE – 9 VI 2013

(Na podstawie nieautoryzowanych wypowiedzi papieża Franciszka, najczęściej w czasie porannej mszy św. w Domu św. Marty na Watykanie. Teksty pochodzą z internetowego serwisu Radia Watykańskiego – newsletter.polski@vatiradio.va)

 

WPROWADZENIE

W tym roku przygotowałem rozważania na podstawie słów papieża Franciszka. Na początku każdej stacji Drogi Krzyżowej przedstawiam krótkie nawiązanie do tematu stacji i cytuję wybrany fragment przemówień papieża z ostatnich tygodni.

„Ewangelia musi być głoszona i świadczona – mówił Ojciec Święty na Mszy św. porannej 14 IV br. – Każdy powinien postawić sobie pytanie: Jak ja moją wiarą świadczę o Chrystusie? Czy mam odwagę Piotra i innych apostołów, aby myśleć, wybierać i żyć jako chrześcijanin, będąc posłusznym Bogu? Oczywiście świadectwo wiary ma wiele form, podobnie jak w wielkim fresku istnieje różnorodność barw i odcieni, ale wszystkie są ważne, nawet te, które nie wychodzą na wierzch. W wielkim planie Bożym każdy szczegół jest ważny, nawet moje czy twoje niepozorne i pokorne świadectwo, także to ukryte, kogoś, kto w prostocie żyje swoją wiarą w codzienności relacji rodzinnych, pracy, przyjaźni.

Są święci dnia powszedniego, „święci ukryci”, pewien rodzaj „klasy średniej w świętości”, jak mawiał pewien francuski pisarz. To „klasa średnia”, do której wszyscy możemy należeć. Ale w różnych częściach świata, są też ludzie cierpiący, podobnie jak Piotr i apostołowie z powodu Ewangelii, są ludzie, którzy oddają swoje życie, aby dochować wierności Chrystusowi przez świadectwo naznaczone ceną krwi. Dobrze to wszyscy zapamiętajmy: nie można głosić Ewangelii Jezusa bez konkretnego świadectwa życia. Ten, kto nas słucha i na nas patrzy, powinien móc odczytać w naszych działaniach, to co słyszy z naszych ust i składać chwałę Bogu!

Przypominam tu sobie ową radę, którą dał św. Franciszek z Asyżu swoim braciom: «Głoście Ewangelię, a jeśli byłoby to konieczne, to także słowem». (…) „Ma to konsekwencje w naszym życiu: ogołocenie się z tak wielu małych i wielkich bożków, które mamy i w których się chronimy, w których poszukujemy i często pokładamy nasze bezpieczeństwo. Są to bożki, które często dobrze ukrywamy. Może to być ambicja, karierowiczostwo, smak sukcesu, stawianie siebie samego w centrum, skłonność do dominowania nad innymi, roszczenie, by być wyłącznymi panami naszego życia, jakiś grzech, do którego jesteśmy przywiązani i wiele innych. (…) Chciałbym, aby w sercu każdego z nas zabrzmiało pytanie i abyśmy na nie szczerze odpowiedzieli: czy pomyślałem, jakiego w moim życiu mam ukrytego bożka, który przeszkadza mi adorować Pana? Adorować, to znaczy ogołacać się z naszych bożków, nawet tych najbardziej ukrytych, i wybierać Pana jako centrum, jako główną drogę naszego życia”.

(Msza poranna 14 IV 2013)

I. JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

Nasza wiara to nie jest skazanie na śmierć, ale wyzwolenie do miłości i do wieczności. Co na ten temat powiedział papież Franciszek?

„Chrześcijański postęp to zstępowanie drogą pokory, by tym bardziej uwydatnić Bożą miłość. (…) Jest to droga pokory, która wznosi nas ku Bogu. (…) Jest to droga odwrotna od tej, jaką proponują „idole siły” komenderujące: „tutaj ja rządzę”. (…) „Również Jezus wybrał drogę pokory, która zaprowadziła Go na krzyż (…) w ten sposób została wypracowana złota zasada chrześcijaństwa, że iść do przodu znaczy uniżyć się. „Jeśli się nie uniżysz, nie jesteś chrześcijaninem” (ale) nie oznacza to „chodzenia ze spuszczoną głową”, lecz ukazywanie całym sobą Bożej miłości”. (Msza poranna 8 IV 2013)

 

II. JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWE RAMIONA

Co jest najważniejsze na naszej życiowej drodze krzyżowej, gdy trzeba zdecydować się na krzyż? 30 kwietnia br. po nabożeństwie Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum papież Franciszek powiedział:

„Nie chcę dodawać wielu słów. Tej nocy musi pozostać jedno słowo, którym jest sam krzyż. Jezusowy krzyż jest Słowem, którym Bóg odpowiedział na zło świata. Czasami wydaje się nam, że Bóg nie odpowiada na zło, że pozostaje milczący. W rzeczywistości Bóg przemówił, odpowiedział, a jego odpowiedzią jest krzyż Chrystusa: słowo, które jest miłością, miłosierdziem, przebaczeniem. Jest także osądem: Bóg nas osądza miłując nas. Pamiętajmy o tym: Bóg nas osądza miłując nas! Jeśli przyjmuję Jego miłość jestem zbawiony, jeśli ją odrzucam, jestem potępiony, nie przez Niego, ale przez samego siebie, bo Bóg nie potępia, On jedynie miłuje i zbawia” – powiedział Papież.

(30 III 2013, po nabożeństwie Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum)

III. PIERWSZY UPADEK

Upadki człowieka to jego grzechy. Lekkie i ciężkie. Każdy grzech i każdy upadek ma swój dramat w Kościele, we wspólnocie Kościoła. Co mówi o tym papież Franciszek?

„Jakże bardzo w Kościele się obgaduje! Jak bardzo plotkujemy my chrześcijanie! Jest to takie wzajemne zdzieranie z siebie skóry, dokuczanie sobie. To tak, jakby się chciało kogoś pomniejszyć: zamiast samemu rosnąć, sprawiam, że drugi się kurczy, a ja czuję się wielki. Tak nie może być! A przecież obgadywanie wydaje się takie fajne. Nie wiem dlaczego, ale tak jest. Niczym miodowe cukierki: zjesz jednego, potem następnego i następnego, aż po ból brzucha. A dlaczego? Bo taka jest plotka: na początku słodka, a potem cię niszczy, niszczy ci duszę! Obgadywanie jest niszczące dla Kościoła, bo ma coś z ducha Kaina: zabić brata choćby językiem, zabić brata!.

Tak właśnie powstaje dezinformacja oparta na półprawdzie i półprzemilczeniu; potem zniesławienie, kiedy ujawnia się negatywną prawdę niszczącą daną osobę; a na koniec oszczerstwo. To wszystko, to grzech, policzek wymierzony Jezusowi w Jego braciach. Obgadywanie nie będzie dla ciebie dobre, bo cię doprowadzi właśnie do tego ducha zniszczenia w Kościele.

Prośmy dzisiaj Pana, by dał nam tę łaskę nie mieszania się nigdy w życie innych; byśmy nie byli chrześcijanami o dobrych manierach i brzydkich nawykach; by iść za Jezusem, naśladować Go w Jego drodze. A to wystarczy”.

(Msza poranna 18 V 2013)

IV. SPOTKANIE JEZUSA Z MATKĄ

Oto co mówi o Matce Jezusa papież Franciszek:

„Maryja pomaga nam wzrastać, zmierzyć się z życiem, być wolnymi. (…) Maryja jak matka opiekuje się swymi dziećmi. (…) Mama pomaga dzieciom dorastać i pragnie, by wspaniale rosły. Dlatego uczy je, by nie ulegały lenistwu, które wypływa także z pewnego dobrobytu; by nie przyzwyczajały się do wygodnego życia, zadowalając się tylko posiadaniem rzeczy. Mama troszczy się o dzieci, by rosły silne, zdolne do wzięcia na siebie odpowiedzialności, angażowania się w życie, realizacji wielkich ideałów. Maryja właśnie to robi z nami. Pomaga nam wzrastać w naszym człowieczeństwie i w wierze, być silnymi i nie ulegać pokusie bycia ludźmi i chrześcijanami tylko powierzchownie. Uczy nas życia odpowiedzialnego i dążenia cały czas ku temu, co wysokie”. (…) Mama dba o zdrowie dzieci, ucząc je także stawiania czoła życiowym trudnościom. Nie wychowuje się i nie troszczy o zdrowie unikając problemów, tak jakby życie było autostradą pozbawioną przeszkód. Mama pomaga dzieciom spoglądać z realizmem na życiowe problemy, tak by się w nich nie zagubiły, ale stawiały im odważnie czoło. Uczy nie być słabeuszem, ale umieć pokonywać trudności. Życie bez wyzwań nie istnieje”.

(Na zakończenie wieczornej modlitwy różańcowej w bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie, 4 V 2013)

 

V. SZYMON Z CYRENY POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ

Jak mówi tradycja, Szymon nie chciał na początku pomagać Chrystusowi nieść krzyż. Został do tego przymuszony. Tak jak dziś chrześcijanie też nie chcą do końca nieść krzyż. Co o tym powiedział papież Franciszek?

„Chrześcijanie letni chcą budować Kościół na własną miarę, ale to nie jest Kościół Chrystusowy. (…) Dziś nie brakuje takich «zdystansowanych» wierzących: To tacy chrześcijanie zdroworozsądkowi, którzy wolą ostrożność. Chrześcijanie, których można określić mianem «satelitów». Tworzą oni swój mały Kościół na własną miarę. By określić to słowami Jezusa z Apokalipsy, są to «chrześcijanie letni». Taka letniość udziela się Kościołowi. Takich ludzi trzyma w nim jedynie własny zdrowy rozsądek, ale to jest właśnie pokusa ziemskiej ostrożności.

(…) Na drugim biegunie postaw znajdują się ci, którzy dają świadectwo o Jezusie aż po męczeństwo. Tych z pewnością nie można nazwać «satelitami». Ci doskonale wiedzą to, co Piotr odpowiedział Panu, gdy ten go zapytał: «Czyż i wy chcecie odejść?». Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego». W ten sposób ta wielka grupa staje się nieco szczuplejsza, ale za to złożona z takich, którzy dobrze wiedzą, że nie mogą odejść gdzie indziej, bo tylko On, Pan, ma słowa życia wiecznego. (…) Niech Pan oddali od nas pokusę tego tak zwanego zdrowego rozsądku, pokusę szemrania przeciwko Jezusowi, że jest zbyt wymagający, pokusę zgorszenia. Niech tak się stanie”.

(Msza poranna 20 IV 2013)

 

VI. WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI

Gest Weroniki można porównać do modlitwy, do adoracji, do towarzyszenia Jezusowi w jego męce. Co mówi papież Franciszek o modlitwie?

„Prawdziwa modlitwa pozwala nam wyjść z samych siebie i otworzyć się na potrzeby innych. (…). Kto prosi Ojca w Jego imię, wyznaje ufność w zwycięstwo nad śmiercią, jakie dokonało się przez Jego rany. Modlitwa skierowana do Ojca w imię Jezusa pozwala nam wyjść z samych siebie. Natomiast modlitwa, która nas nudzi, pozostaje wewnątrz nas, niczym jakaś myśl, co odchodzi i wraca. Jednak prawdziwa modlitwa to wyjście z siebie ku Ojcu w imię Jezusa, to exodus z siebie samych”. (…) Jest tu zawarta pewna nowość w metodzie modlitwy. Duchowe wyjście ku Ojcu poprzez rany Jezusa ma bowiem związek z egzystencjalnym exodusem ku ranom, czyli potrzebom naszych bliźnich.

Jeśli nie jesteśmy w stanie wyjść z samych siebie ku bratu w potrzebie, ku choremu, nieuczonemu, ubogiemu, wykorzystanemu, gdy nie jesteśmy w stanie dokonać tego exodusu z siebie samych ku owym ranom, nigdy nie nauczymy się wolności, która prowadzi nas do kolejnego wyjścia z siebie samych – ku ranom Jezusa. Tak więc istnieją dwa wyjścia: ku ranom Jezusa i ku ranom naszych braci i sióstr. I taka jest droga, jakiej pragnie Jezus w odniesieniu do naszej modlitwy”. (Msza poranna 11 V 2013)

 

VII. DRUGI UPADEK

W naszych upadkach, wobec naszych grzechów różnie można się zachowywać. Papież Franciszek uczy, co w takiej sytuacji jest najważniejsze.

„Wobec problemów chrześcijaninowi nie wolno iść na skróty czy «pudrować» życia, gdy sprawy mają się źle, lecz należy przyjmować to, co się wydarza, w duchu ufności wobec Boga. (…) Nie możemy bać się problemów. Sam Jezus mówi swoim uczniom: «To Ja jestem, nie bójcie się». Tak jest zawsze z trudnościami życiowymi, z nowymi sprawami, którymi musimy się zająć: Pan już tam jest. Możemy się pomylić, to prawda, ale On zawsze jest blisko i mówi: «Zbłądziłeś, podejmij właściwą drogę». Nie jest dobrą metodą pudrowanie życia, robienie na nim makijażu. O, nie! Życie jest takie, jakie jest – to rzeczywistość. Jest takie, jak Bóg chce albo dopuszcza, by było, ale jest, jakie jest i tak też powinniśmy je brać. A Duch Pański da nam rozwiązanie problemów”.

(Msza poranna 13 IV 2013)

 

VIII. JEZUS SPOTYKA PŁACZĄCE NIEWIASTY

Oto słowa Ojca Świętego Franciszka na temat płaczu i łez, które i my wylewamy w naszym życiu”.

„Czasami okularami, przez które widać Jezusa, są łzy”. Jest to opisane przy spotkaniu Zmartwychwstałego z płaczącą Marią Magdaleną i w historii tej grzesznej kobiety, której „wiele przebaczono, bo bardzo umiłowała. Nad grobem Jezusa nadzieje Marii Magdaleny legły w gruzach. „I dopiero przez łzy, które okazują się łaską, dostrzega swego Mistrza. Niech Bóg da nam wszystkim łaskę, by móc jak ona powiedzieć: «Widziałam Pana», nie dlatego, że mi się ukazał, ale we wnętrzu mojego serca”.

(Msza poranna 2 IV 2013)

IX. TRZECI UPADEK

Upadki i grzechy to nie jest abstrakcja, to konkretni ludzie i ich słabości, wady i zdrady. Takim grzesznikiem był też św. Piotr ale było coś co go uratowało. Posłuchajmy Ojca Świętego Franciszka:

„Piotr był grzesznikiem, ale nie był człowiekiem zepsutym, miał szlachetne serce, zdolne do wstydu i skruchy. To go uratowało. (…) Zmartwychwstały trzykrotnie pyta się o jego miłość. Ten dialog przywołuje całą historię spotkań Piotra z Jezusem. Przypomina, jak Chrystus kształtował Apostoła, prowadząc go do dojrzałości. Piotr był zasmucony, że Pan po raz trzeci go zapytał: Czy mnie miłujesz? Ból i wstyd. Człowiek wielki, Piotr, a grzesznik, tak, grzesznik. Pan dał mu poczuć, podobnie jak i nam, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Ale problemem nie jest to, że się jest grzesznikiem. Problem pojawia się wtedy, gdy nie żałujemy za grzechy, nie wstydzimy się tego, co zrobiliśmy… W tym tkwi problem. A Piotr ma wstyd, ma pokorę, nieprawdaż? Piotr był grzesznikiem, ale nie człowiekiem zepsutym, zdeprawowanym. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale nie bądźmy zdeprawowani.

„Prośmy Pana dziś, by ów przykład życia tego człowieka, który wciąż na nowo spotyka się z Panem, a Pan go oczyszcza, daje mu dojrzewać poprzez te spotkania, pomagał nam iść naprzód, szukając Pana, spotykając się z Nim. Jeszcze ważniejsze jest jednak pozwolić, by to Pan mógł nas spotkać. On zawsze nas szuka, zawsze jest blisko. Ale my tak często odwracamy wzrok, bo nie chcemy, by do nas mówił, by nas spotkał. Pozwolić, by On nas spotkał. Jest to łaska. Tej łaski uczy nas Piotr. Módlmy się o nią dzisiaj”

(Msza poranna 17 V 2013)

 

X. JEZUS Z SZAT OBNAŻONY

Obnażenie z szat Jezusa, to nie tylko obraz naszej nieczystości ale i lekcja zapomnianego już prawie wstydu. Papież przypomniana jednak o tym w kontekście sakramentu pojednania.

„Wstyd za własne grzechy to cnota, która przygotowuje pokornego do przyjęcia Bożego przebaczenia. (…) «Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości»” – czytamy w Piśmie św. „To właśnie dzieje się w Sakramencie Pojednania, nawet jeśli spowiedź często wydaje się nam rodzajem «pralni». Jednak Jezus w konfesjonale to nie jakaś pralnia – wyjaśnił Papież. – To jest spotkanie z Jezusem, który nas oczekuje, który czeka na nas takich, jakimi jesteśmy. «Panie, widzisz jaki jestem…». I wstydzimy się powiedzieć prawdę, co zrobiliśmy czy pomyśleliśmy. Jednak wstyd to prawdziwa cnota chrześcijańska, ale i ludzka; ta zdolność do zawstydzenia. (…) W moich stronach na takiego, kto nie umie się wstydzić, mówi się sin verguenza: bezwstydnik, bo jest niezdolny do odczucia wstydu. A wstyd to cnota człowieka pokornego.

Aby doświadczyć, że Jezus jest naszym rzecznikiem wobec Ojca, należy stanąć przed Bogiem w prawdzie naszych grzechów, ale także z ufnością i radością; bez makijażu. To wymaga pokory i cichości. Pokora i cichość są jakby ramą chrześcijańskiego życia. Chrześcijanin zawsze postępuje w pokorze i cichości. A Jezus czeka na nas, by nam przebaczać. Możemy jednak postawić pytanie: czy pójść do spowiedzi to nie jest przypadkiem zgodzić się na serię tortur? Nie! To znaczy pójść, by chwalić Boga, bo oto ja grzesznik zostałem przez Niego zbawiony. Czy czeka On na mnie z rózgami? Nie, z delikatnością, by mi przebaczyć. A jeśli jutro zrobię to samo? Idź drugi raz, i jeszcze raz, i jeszcze… On zawsze na nas czeka.

(Msza poranna 29 IV 2013)

 

XI. JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA

Co powiedział papież Franciszek na temat naszego cierpienia, naszego krzyża?

„Chrześcijanin nie narzeka, ale cierpienie przyjmuje radośnie. (…) W chwilach przeciwności i cierpień nie należy popadać w smutek, lecz nauczyć się Bożej cierpliwości. Staje się ona pewnym procesem prowadzącym ku chrześcijańskiej doskonałości, której przykład dawali męczennicy. Kiedy przychodzą trudności, pojawiają się też pokusy – mówił Papież – Na przykład narzekanie: «No zobacz, co mi się dzieje!» – takie biadolenie. A chrześcijanin, który stale narzeka, przestaje być dobrym chrześcijaninem, a staje się «panem lamentem», bo ciągle na coś utyskuje. A tymczasem trzeba milczenia w znoszeniu, w cierpliwości. Takiego milczenia jak Jezus: On w czasie męki nie mówił nic ponad to, co konieczne: dwa czy może trzy słowa. Ale nie jest to milczenie smutne, gdy znosi się Krzyż. Jest ono bolesne, niekiedy nawet bardzo, ale nie smutne. W sercu mamy pokój. (…)

Znoszenie cierpienia w pokoju i bez narzekań jest naszym powołaniem. Co więcej, taka postawa nas odmładza. „Cierpliwy na dłuższą metę jest młodszy! Pomyślmy o ludziach starszych z domów opieki, o tych, którzy tak wiele znieśli w życiu. Spójrzmy w oczy, oczy młode, które są znakiem młodego ducha, odnowionej młodości. (…). Prośmy Pana o łaskę wytrzymałości, która daje pokój, tej wytrzymałości serca, radosnej, by stawać się coraz młodszymi, jak dobre wino: młodszymi tą odnowioną paschalną młodością ducha. Niech tak się stanie”. (Msza poranna 7 V 2013)

 

XII. ŚMIERĆ JEZUSA NA KRZYŻU

Przy tej stacji, jak zwykle pozostawmy sobie chwilę na osobiste rozważanie w ciszy.

 

XIII. JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA W RAMIONACH MATKI

Przy tej stacji zastanówmy się nad naszą sytuacją jako wspólnota Kościoła, który nieustannie jest składany z krzyża w ramiona Maryi, Matki Bolesnej. Oto co powiedział papież Franciszek.

„Kościół to nie biurokratyczna instytucja, ale historia miłości. (…) Jest to znak, że Kościół nie jest dziełem ludzkim. (…) Widać w ten sposób, że Kościół rodzi się tam, w sercu Ojca, który miał tę ideę… Zresztą nie wiem, czy miał jakąś ideę, bo Ojciec miał przede wszystkim miłość. I tak rozpoczął tę historię miłości, tak długą w ciągu wieków i wciąż nie skończoną. My ludzie Kościoła tkwimy w historii miłości: każdy z nas jest ogniwem tego łańcucha miłości. I jeśli tego mnie rozumiemy, nie rozumiemy również nic z tego, czym jest Kościół. A on nie rośnie siłami ludzkimi. (…) Bo Kościół nie jest jakąś organizacją. (…) Nie. Kościół jest Matką. Tu (…) jest tak wiele mam. Co czułybyście, gdyby wam ktoś powiedział: «Jest pani organizatorką swojego domu»? «Nie, ja jestem mamą!». I Kościół jest Matką. My zaś jesteśmy zanurzeni w historię miłości, która rozwija się mocą Ducha Świętego, a my wszyscy razem jesteśmy jedną rodziną w Kościele naszej Matce”.

(Msza poranna 24 IV 2013)

 

XIV. ZŁOŻENIE DO GROBU

Nasza wiara uczy nas, że grób nie jest końcem. Jest początkiem nowego życia. Dlatego już teraz, przy tej stacji trzeba mówić o zmartwychwstaniu. Posłuchajmy papieża Franciszka.

„Bracia i Siostry, myśląc o zmartwychwstaniu Chrystusa warto rozważyć znaczenie tego faktu dla naszego życia. Jest ono fundamentem naszej wiary. Bez zmartwychwstania byłaby ona próżna. Św. Piotr Apostoł przypomniał znaczenie tego faktu, podkreślając w pierwszym swym Liście, «że Bóg przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei: do dziedzictwa, które jest zachowane dla nas w niebie» (1P 1,3-4). Przez to zbawcze wydarzenie zostaliśmy uwolnieni z niewoli grzechu, staliśmy się dziećmi Bożymi, zostaliśmy zrodzeni do nowego życia. Staje się to naszym udziałem w sakramencie Chrztu św. (…).

Niech nadzieja zmartwychwstania stanie się w nas na tyle mocna i trwała, by była widzialnym znakiem dla innych. Bycie chrześcijaninem nie może ograniczać się do znajomości przykazań, ale ma być trwaniem w Chrystusie, naśladowaniem Go w miłości. Pozwólmy, by Jezus wszedł w nasze życie, przemienił je, uwolnił od ciemności zła i grzechu. Bądźmy świadkami zmartwychwstania dla wszystkich, którzy w codziennym utrudzeniu nie są być może w stanie wznieść swoich oczu ku Bogu, ku niebu”.

(Audiencja ogólna 10 IV 2013)

 

ZAKOŃCZENIE

Na zakończenie jeszcze jeden fragment przepowiadania nowego papieża. Mówi znów o Kościele, czyli o nas samych i o tym jakim mamy być Kościołem przyszłości. Franciszek nawiązał w niej do ewangelicznego czytania, gdzie Jezus zapowiada swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie; natomiast niektórzy z Jego uczniów starają się „załatwić sobie” pierwsze miejsca w niebieskiej chwale, za co inni na nich się oburzają.

„Triumfalizm zatrzymuje Kościół. Triumfalizm zatrzymuje chrześcijan. Kościół triumfalistyczny to Kościół zatrzymany wpół drogi, zadowolony z siebie, ustawiony, uporządkowany i zaopatrzony we wszystkie urzędy, sprawny. Ale to Kościół, który wypiera się męczenników, bo nie wie, że męczennicy są dla Kościoła niezbędni na drodze Krzyża. To Kościół, który myśli jedynie o triumfach, sukcesach, a nie zna tej Jezusowej zasady, która mówi o triumfie za pośrednictwem klęski, ludzkiej klęski Krzyża. A to jest pokusa, która dotyczy nas wszystkich.

(…) Pamiętam, jak pewnego razu znalazłem się w mrocznym momencie mojego życia duchowego i prosiłem Pana o pewną łaskę. A prowadziłem rekolekcje dla sióstr. Ostatniego dnia była spowiedź i przyszła do mnie pewna starsza, ponad osiemdziesięcioletnia zakonnica z jasnymi, błyszczącymi oczami: taka Boża niewiasta. Tak ją właśnie postrzegłem, więc na koniec jej powiedziałem: «Siostro, proszę za pokutę pomodlić się za mnie, po potrzebuję pewnej łaski. Jeśli siostra poprosi o nią Pana, z pewnością mi jej udzieli». Zatrzymała się na chwilę, jak gdyby się modliła, a potem tak mi powiedziała: «To pewne, że Pan da ojcu tę łaskę, ale proszę się nie mylić, bo zrobi to na swój boski sposób». Bardzo mnie to pocieszyło: usłyszeć, że Bóg da nam zawsze to, czego pragniemy, ale na swój boski sposób. I w ostateczności właśnie taki jest boski sposób, że zawiera Krzyż, ale nie dla masochizmu. W żadnym wypadku nie! Zawiera go z miłości, z miłości do końca”.

(Msza poranna 29 V 2013) 

 

Na zakończenie Drogi Krzyżowej i całej XXI, Pielgrzymki Krajowy Duszpasterz Lekarzy Weterynarii, o. Jerzy Brusiło, udzielił wszystkim uczestnikom błogosławieństwo.

AKTUALNOŚCI

Sprawdź najnowsze informacje